Zespół Piwnica pod Baranami to zespół ludzi bliżej nie określony, przeważnie składający się z młodzieży artystycznej i nie tylko studentów. Piwnica nie jest nigdzie rejestrowana, nie wiadomo, czy jakakolwiek organizacja ma na to wpływ, program ich w zasadzie składa się ze słowa pisanego, literaci, plastycy itp. Spośród działaczy wyróżniają się tam Olczakówna [Joanna Olczak] studentka UJ, Piotr Skrzynecki absolwent UJ, był tam też Chromy Bronisław ASP, obecnie pracownik Wydawnictwa Artystyczno-Graficznego, członkiem jest również student SP F. Bielecki i inni, jednak wydaje mi się, iż obecnie grupa ta poza spotkaniem w bufecie nie przejawia większej działalności ze względu na brak podstaw prawnych czy też mecenatu z ramienia jakiejś instytucji. Nie wiadomo tylko, kto wydał zezwolenie na pieczątkę, którą posiadają, o brzmieniu mnie[j] więcej takim:
Klub Młodzieży Artystycznej „Piwnica pod Baranami”.
Kraków, 16 grudnia
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Na podanie z dnia 16.6.1957 r. o zarejestrowanie stowarzyszenia pn.: Klub Młodzieży „Piwnica” pod Baranami – Prezydium Rady Narodowej w m[ieście] Krakowie, działając na zasadzie art. 20 prawa o stowarzyszeniach z dnia 27.10.1932 r. [...] – postanowiło podanie o rejestrację zostawić odmownie, ponieważ powstanie takiego stowarzyszenia nie odpowiada względom pożytku społecznego.
Członkowie założyciele Klubu mogą cele, które sobie postawili, realizować w ramach istniejących organizacji młodzieżowych /np. w Związku Młodzieży Socjalistycznej/.
Od tej decyzji przysługuje prawo wniesienia odwołania do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie […].
Kraków, 28 grudnia
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Obserwacja działalności kabaretu [Piotra] Skrzyneckiego budziła w Komitecie Wojewódzkim PZPR, w Krakowie i w Wydziale Kultury uzasadniony niepokój, ponieważ zdarzały się wypadki, że programy zatwierdzane przez Wojewódzki Urząd Kontroli Prasy w Krakowie bywały przez kierownictwo kabaretu samowolnie zmieniane lub uzupełniane – podkreślał niezidentyfikowany autor tych wyjaśnień. – Teatrzyk „Piwnica” działał na zasadzie klubowej. Prawo wstępu posiadali członkowie klubu i zapraszani goście, lecz i ten warunek ograniczający zasięg oddziaływania klubu nie zawsze był dotrzymywany.
W wyniku wyżej przedstawionych faktów dojrzała w Wydziale Kultury decyzja przerwania dalszej działalności teatrzyku. Ponieważ jednak klub cieszył się pewną sympatią w środowisku artystyczno-inteligenckim i licznie odwiedzający Kraków goście zagraniczni żywo się nim interesowali – innymi słowy wokół „Piwnicy” wytworzyła się swoista „legenda” – likwidacja klubu wywarłaby wrażenie decyzji o charakterze represyjnym i wytworzyłaby wokół zespołu Skrzyneckiego atmosferę „bohaterów walczących o demokrację w dziedzinie sztuki”.
Kraków, 30 czerwca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Idziemy do Teatru Rapsodycznego, którego jeszcze nie znam. To teatr poświęcony tylko recytacjom poezji. [...]
Stamtąd na specjalne zaproszenie do studenckiej „Piwnicy”. To właściwie okropna piwnica, cała w siwej chmurze dymu z papierosów, bez wentylacji, słabiutko oświetlona, przeważnie świecami. Wrażenie raczej ponure. Gdyby ktoś kazał tej młodzieży produkować się w tej norze – byłby zrewoltowany hałas na cały świat. „Duszą” owej piwnicy jest młody „egzystencjalista” Piotruś Skrzynecki, student nigdzie nie meldowany, bez mieszkania i utrzymania, nocujący i jadający u ludzi.
Kraków, 18 czerwca
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne, t. 3, 1955-1959; wybór, wstęp i przypisy Tadeusz Drewnowski, Warszawa 1996.
Olczak Joannę poznałem osobiście w Piwnicy pod Baranami 6. 03. 1960 r. o godz. Ok. 1[.00] po Kabarecie. Zapoznała mnie z nią Szaszkiewiczowa Kika. Z Olczak na początku rozmawiałem o tekstach wygłaszanych w Piwnicy, co jako dziennikarzowi i filologowi było mi bardzo łatwo. Wiadomo że dawniej Olczak dużo dla Piwnicy pisała i że np. takie „Jezioro trzech wieszczek” (gwóźdź programu swego czasu) było wyłącznie jej tworem. Obecnie nie pisze dla Piwnicy – o czym powszechnie wiadomo, więc wytknąłem jej niby, że zaniedbuje moją „rodzinną” piwnicę i program na tym cierpi. […] Szaszkiewiczowa odwołała mnie na bok i szepnęła mi konspiracyjnie, że mnie zaprasza do siebie na swoje urodziny i żebym swojemu towarzystwu nic o tym nie mówił, tylko na dany sygnał dyskretnie opuścił Piwnicę. Tak więc od około 2.00 do ok. 5.00 znajdowałem się w mieszkaniu Szaszkiewiczowej (Urzędnicza 30 m. 1, parter), gdzie oprócz gospodyni, mnie, Olczak, Skrzyneckiego Piotra, Szajnichy – obecnie administracyjnego kierownika Piwnicy, Wiśniaka Kazimierza, Kwinty Jacka […] były jeszcze cztery osoby, nieznane mi bliżej (dwóch chłopców i 2 dziewczyny), wszystko stali bywalcy „Piwnicy” – zakochani w Piotrze i Szaszkiewiczowej […].
Jak wygląda mieszkanie Szaszkiewiczowej i polityczne credo całego tego towarzystwa, niech świadczy taki „fakt”; nad piecem wisi portret Bolesława Bieruta w ramach, a pod nim podpisy to jest (tu następuje nazwisko wyszydzanego w danym momencie kolegi) np. Skrzynecki taki frant. To ma być dowcipne.
Nie rozmawiano właściwie o niczym konkretnym. Młodzi chwilami tańczyli, reszta prowadziła idiotyczne rozmowy bez treści – wybuchając śmiechem z lada słowa. To jednak nie są ludzie normalni. Są tak przeintelektualizowani i snobistyczni, inni od wszystkich, że gdyby ktoś normalny wszedł z zewnątrz i przysłuchiwał się ich dowcipom, miałby wrażenie, że jest w szpitalu dla umysłowo chorych.
Kraków, 7 marca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
[Wiesław Dymny] Nigdzie stale nie zatrudniony, żyje z dorywczych prac. Ostatnio jego scenariuszem filmowym zainteresował się reżyser [Henryk] Kluba, nakręcił nawet film. […] Jak sam twierdzi, pozostanie na stałe w Krakowie, zajmując się przede wszystkim malarstwem i rzeźbiarstwem, dorywczo pisaniem.
W gronie bliskich przyjaciół robi z siebie ofiarę polityczną, twierdząc, że za wypowiedzi antyradzieckie nie może zrobić kariery artystycznej. Nie posiada żadnych nałogów. Posiada dość szerokie kontakty i znajomości w sferach kulturalnych Krakowa i Warszawy. Bardzo często uczestniczy w rozmowach o polityce. Zawsze w takich wypadkach stara się skompromitować władze PRL i ZSRR.
Sprowokowałem w ubiegłym tygodniu w gronie studenckim w obecności Dymnego jego wypowiedź na temat marcowych wypadków w Polsce i obecnych w Czechosłowacji. Oto jego wypowiedź na temat, jak skompromitował MO w obecności ludzi pracy:
Wejścia do rynku strzegli mundurowi milicjanci i milicja robotnicza. Widząc przemoc ze strony MO i tajniaków, poszedłem do domu i przebrałem się. ubrałem na siebie kożuch podobny do milicyjnego, włożyłem hełm niemiecki z okresu II wojny światowej, a do ręki wziąłem pałkę drewnianą, służącą do kucia w kamieniu. Wmieszałem się w grupę milicji obywatelskiej i robotniczej. Próbowałem nawet pomagać MO przeciw studentom w ten sposób jednak, aby być dostrzeganym przez tłum [i] wtedy któryś z kolegów wyciągnął mnie za rękę z kordonu MO i zaprowadził do domu. Dymny zaręczając swoim autorytetem, niby mimochodem wskazuje sposób walki z „władzą”, metodą ośmieszania.
Uważam, że działalność jego zasługuje na szczególną uwagę ze strony władz. Nie jest wykluczone, że jest dofinansowany przez kogoś z zagranicy, ponieważ wydatki jego przekraczają pobory.
Kraków, 18 września
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Jeszcze raz przekonałem się, że jest to kabaret reprezentujący świadomą i walczącą opozycję intelektualną. Ponieważ wykonawcy w czasie występu i przed pili ostro za kulisami, w miarę trwania programu byli coraz śmielsi, bo coraz bardziej wstawieni. W związku z tym pozwolili sobie na parę wyskoków jak np. piosenka w wykonaniu studentki romanistyki (rodzina reemigrantów z Francji po 1945 r.), szczupłej blondynki o śmierci. Słowa makabryczno-sentymentalne, melodia bardzo sentymentalna.
Jest zielona trawka, szumi wietrzyk, śpiewają ptaki, chodzi wśród tej pięknej przyrody szczupła, wiotka dziewczyna, a gdzie stąpnie nóżką, to trawka nie wyrośnie, a jak [kogoś] dotknie, to mu rączka uschnie lub rozum postrada, moc pada na dzieci. Piosenka kończy się przeraźliwym krzykiem wykonawczyni. Po piosence [Piotr] Skrzynecki poinformował, że jest to piosenka o polskiej gospodarce […].
Kraków, 5 maja
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Rej [w Piwnicy pod Baranami] wodził pan [Wiesław] Dymny. Jego wierszyki i opowiadania o panach w skórzanych płaszczach i kapeluszach były kwitowane brawami. Występ jego miał już zdecydowany charakter, jeżeli chodzi o stronę słowną. Np. mówił wierszyk o chłopie, który wybiegł na pole i wyciągnął coś z portek, czym sobie machał. Potem to coś połączyło się z Moskwą, a rozłączy się wtedy jak będzie odwilż. W występie p. Dymnego były też rzeczy delikatnie mówiąc niesmaczne. Np. kiedy sala powtarzała za nim zwrotki wiersza, był moment, w którym trzeba było powiedzieć słowo „kutos”, gdy sala się zawahała i nie chciała tego powiedzieć, p. Dymny zwrócił się do jednej z kobiet z tymi słowami: Co, nie może pani kutos przejść przez usta? Proszę pani, kiedyś trzeba zacząć. Albo np. Moskwa ma też lasek Wolski, a nazywa się on Tajga i że może tam jechać każdy, niech się tylko zainteresuje nim biuro podróży „Orbis”. Występ ten miał duży oddźwięk wśród mieszkańców DS. Żaczek.
Kraków, 17 lutego
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
W dniu 13 czerwca 1973 r. kabaret pn. „Piwnica pod Baranami” w Krakowie w klubach środowiskowych Międzynarodowej Prasy i Książki i „Relax” w Radomiu wystąpił z programem zatytułowanym „Oskarżony, czyli wesołe przygody Wilusia i Kani”. W spektaklu tym wzięli udział: Wiesław Dymny (autor tekstów), Roman Marzec, Jerzy Kopaszewski, Adam Romanowski.
[…] Z relacji niektórych odbiorców tego programu, a zwłaszcza pełnomocnika Delegatury wojewódzkiego Urzędu Kontroli, Prasy, Publikacji i Widowisk w Kielcach wynika, że teksty wspomnianego spektaklu miały politycznie szkodliwą wymowę oraz zawierały aluzję w odniesieniu do ZSRR i polityki wewnętrznej PRL, np.:
– odnośnie granicy wschodniej: „Na rzece granicznej wybudowano dwa pokręcone mosty, gdyż każda strona chciała mieć własny, w wyniku czego ryby powypadały na zakrętach i takie to są skutki budowania na wodzie granicy”;
– Jak się kosi zboże? Z Zachodu na Wschód;
– Dlaczego nie ma mięsa w sklepach, a jest mięso armatnie;
– Dlaczego wszyscy mówią, że jest coraz lepiej, a my chcielibyśmy, aby było gorzej;
– Szukamy „20 miliardów” – w naszych kieszeniach.
Przeprowadzone wstępne ustalenia wskazują, że teksty spektaklu „Oskarżony” nie były zatwierdzone przez organa kontroli i rozpowszechnianie ich na imprezie ogólnie dostępnej jest bezprawne i niedopuszczalne.
Kielce, 29 czerwca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
W dniu 13.01.1975 r. bez wiedzy „ESTRADY” w Białymstoku dodatkowo poza planem wyjazdów i występów zespół w składzie: M. Święcicki, E. Hajder, P. Kuźniak, A. Dąbrowski i M. Alber zaaranżował imprezę w klubie studenckim „Herkulesy” w Białymstoku.
W czasie tej imprezy M. Święcicki, pomimo uprzedniej rozmowy z Dyrektorem DGULPPiW, będąc pod wpływem alkoholu improwizował poza programem swoje wystąpienie. Na wstępie poinformował publiczność o kłopotach z „cenzurą”, która zabroniła mu wykonywania jednego z utworów, którego treść dotyczy ZSRR. Niektóre fragmenty występu M. Święcickiego przytaczam dosłownie:
„miałem dwóch dziadków, mieszkaliśmy na Wschodzie, jeden dziadek był skrzypkiem, a drugi carem Mikołajem-Kacapem”;
„… chciałbym teraz Wam zaśpiewać coś, ale nie wiem co tu śpiewać, czy cenzura pozwoli? „Polesia czar” – nie można, a to dlatego, że w tej piosence wyrażona jest tęsknota za naszymi ziemiami, które tam pozostały (wskazanie ręką na wschód)”. […]
„… mówiąc na temat ZSRR, stwierdził, że jest to ciekawy kraj, są tam robotnicy, gwiazdy, a na niebie 16… 16… 16 i „Sojuz”. Ale to nie te gwiazdy, które dawniej były, dziś czerwone gwiazdy zagarniają cały świat. One wszędzie są przed nami”.
Białystok, 13 stycznia
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Zgodnie z wcześniejszym uzgodnieniem mój rozmówca uczestniczył w ubiegłą sobotę, tj. 12.06.76 r., w spektaklu kabaretu „Piwnica pod Baranami”. Program prowadził Piotr Skrzynecki […].
Program był dość udany, chociaż przydługi. Bardzo słabe teksty miał jedynie Litwin. Zastrzeżenia mogą budzić teksty [Andrzeja] Warchała i [Wiesława] Dymnego, także niektóre wypowiedzi Skrzyneckiego dotyczące Związku Radzieckiego. Między innymi wyraził się, iż „wybić by trzeba pałkami Moskali, co gnębią i pod but biorą tę biedną Polskę”. […] Ośmieszano stosunki wewnętrzne i politykę kulturalną w Polsce, także stan zaopatrzenia i braki towarowe na rynku wewnętrznym. Tekstów tych było wiele, trudno je było zapamiętać. Dziwić może fakt, skąd u ludzi, którzy w tym kraju zdobyli wszystko: wykształcenie, zawód, karierę, jest tyle jadu i nienawiści do kraju, który ich wychował. Należałoby się zastanowić, gdzie tkwią przyczyny tej chyba obsesyjnej negacji […].
Kraków, 12–14 czerwca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Ze znanych osób w spektaklu [12 czerwca] uczestniczyli: M[ieczysław] Święcicki śpiewał ballady rosyjskie, Andrzej Warchał i Wiesław Dymny reprezentowali teksty własne, produkował się także Krzysztof Litwin, Leszek Długosz oraz Barbara Długosz-Hrynkiewicz. […]
Ostre i niewybredne teksty prezentowali Warchał i Dymny. Szczególnie podkreślali zależność Polski od Związku Radzieckiego, aluzyjnie potraktowane zostały zmiany do Konstytucji z pesymistycznym nastawieniem na przyszłość narodu polskiego. Ośmieszano stosunki wewnętrzne i politykę kulturalną w Polsce, także stan zaopatrzenia i braki towarowe na rynku wewnętrznym. Tekstów takich było wiele, trudno je było zapamiętać. Dziwić może fakt, skąd u ludzi, którzy w tym kraju zdobyło [sic!] wszystko wykształcenie, zawód, karierę, jest tyle jadu i nienawiści do kraju, który ich wychował. Należałoby się zastanowić, gdzie tkwią przyczyny tej chyba obsesyjnej negacji.
Niepokojącym zjawiskiem jest fakt, że w imprezie tej uczestniczyło wielu młodych ludzi, niedojrzałych psychicznie i podatnych na wpływy, chętnie utożsamiających się z postawami negatywnymi. Widoczne było ich ogromne zainteresowania [sic!] i akceptowanie oglądanego programu.
Kraków, 14 czerwca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
I widzisz, kotku, jak to jest. Żyjemy sobie, nikomu nie robimy nic złego, a raczej przeciwnie, kochamy ten kraj, tych ludzi, cieszymy się i martwimy razem z innymi i nagle ciach, trach, łapią Cię jak zbrodniarza, wbrew wszelkim zasadom i regulaminom, i izolują gdzieś w piaskach, w lesie. I siedzisz bezsilny i tylko [w] serce wbija się piekąca zadra. Wbić łatwo, wyciągnąć prawie niemożliwe. Kto to takiego coś wymyślił? Zamiast dyscypliny – rozprzężenie i w ogóle wielka mistyfikacja i imitacja wojska. Parodia. Do tego nie powinno się przecież dopuszczać. Jakieś autorytety, jakieś sprawy muszą pozostać prawdziwe. Skoro nie umiemy wszystkiemu, całemu życiu nadać właściwego sensu, to niech przynajmniej instytucje nieskompromitowane nie są wystawiane na próby tego rodzaju. Ciekawe, jak ja spojrzę na wojsko (do którego zawsze mimo wszystko czułem sentyment – wiesz, my, mężczyźni), jak patrzę na to teraz. No nic, to jakoś zdołam sobie wytłumaczyć […].
Lipa, woj. tarnobrzeskie, 30 czerwca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Dni lecą teraz szybciej, już jakoś się wciągnąłem w ten bezsensowny kierat. Rysuję w świetlicy, zapominam o czasie i dzień staje się pewną ilością kresek i kolorów kładzionych kredkami. […] Wszyscy mają już po dziurki w nosie tej paradoksalnej sytuacji. Kadra, i w pułku, i w dywizji, nie mówiąc o żołnierzach. No cóż, wszystko ma swój koniec. Złość tylko bierze, że za taki gwałt uczyniony na ludziach nikt nie będzie odpowiadał. To jest to, co najdotkliwiej trapi nasz naród – brak odpowiedzialności. Wszystko tłumaczy się jakimiś bliżej niesprecyzowanymi wyższymi racjami, często ukrywając tym sposobem głupotę, nieporadność, brak fachowości. Tak to jest. Do tego przyzwyczajano Polaków tyle lat i trudno będzie to odkręcić […].
Lipa, woj. tarnobrzeskie, 5 lipca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Znowu przywieźli bandę tych kryminalistów ostatniego gatunku, zdeklarowanych półgłówków i chcą te kaleki umysłowo-fizykalne nauczyć wojskowości, musztry i odebrać od tego elementu przysięgę. Nie wiem, kto tu postradał ostatnie poczucie przyzwoitości i zdrowego rozsądku. Jeszcze chcą im broń wydać. Przecież to będzie zwykła ponura farsa. I tak uczy się przywiązania do ojczyzny. Płakać się chce z bezsilności, wiedząc, że nikt z odpowiedzialnych nie poniesie za to nieporozumienie żadnej odpowiedzialności. Oj, ludzie, ludzie. I to mają być Polacy. Ja się wiele rzeczy spodziewałem, ale nie tego. To jest upodlenie i sponiewieranie wszelkich godności. Nic nie można na to poradzić. Ci ludzie dookoła albo nigdy nie słyszeli albo dawno zapomnieli o ideałach, ideach, godności, wszystkim, co było niegdyś nieodłączne z mundurem i godłem narodowym. Zresztą nasz codzienny widok pod garnirowanym klubem. Pijani w sztok oficerowie zachowują się jak zwykłe opryszki. A tutaj mi trują o zachowaniu żołnierza, ale nie z serca to, tylko z regulaminów czytają, żeby się nie pomylić. Psiakrew […].
Lipa, woj. tarnobrzeskie, 7 lipca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Dzisiaj znów była dyskusja, czy malować cerkwie i wieże kościelne, czy nie, tym razem głosy były podzielone. Ale sporu nie rozstrzygnięto. Ktoś powiedział: to są zabytki, a inny – to jest sprawa polityczna, i widzisz, w co mnie wplątali. Sprawa polityczna na szczeblu gminy. Mniejsza z tym, zrobię to, co będą kazali, ale tym razem złożę raport o całym przebiegu służby, bo nie chce mi się pomieścić w głowie to, co widzę i co dotyka mnie bezpośrednio na każdym kroku […].
Takie rzeczy nie mogą przejść bez echa, bez śladu. Świadczyłoby to, że już całkiem zdurnieliśmy, cały naród. A tak przecież nie jest. Ludzie chcą robić, chcą zarobić, chcą widzieć, jak to ciasto rośnie, ale ile lat można patrzeć na zakalec. Ręce opadają, łza się w oku kręci. A tu sytuacja taka – mówisz: panie, ta śrubka mi nie gwintuje, a on: więc się rzeczywistość nie podoba, załatwimy, a potem wyżej jeszcze mówią, [że] sprawa ob. takiego wykracza poza normalne ramy, to nie sprawa śrubki, to polityczna afera. No i już obywatel nie zwraca nikomu uwagi i produkuje śrubki bezgwintowe. Wtedy mówią: no, no, poprawił się, teraz wie, gdzie jego miejsce […].
Kretynizm zatacza coraz szersze kręgi. Kiedy dotknie prostego chłopa, bo klasa robotnicza jest już zżarta przez tego robaka, to zacznie on siać pszenicę do góry nogami, tak żeby korzonki wygrzewał się do słońca. […] Chwilami mam już dość tego idiotycznego czasu. Napada mnie nieprzeparta chęć wsiąść do pociągu i uciec jak najdalej stad, zapomnieć o wszystkich sierżantach, majorach z całego świata. Tak trudno spotkać tu normalnego człowieka, wszyscy jakby pod działaniem środków psychogennych, jakby oszołomione automaty. Co to za wnętrze mają – rury wypalone alkoholem i zalewem głupoty […].
Hrubieszów, 16 lipca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
„Piwnica pod Baranami” […] stała się dla założycieli, dziś ludzi posiadających niekiedy poważny dorobek artystyczny (E. Demarczyk) przedłużającą się młodzieżową improwizacją dorosłych, zabawą a marginesie życia artystycznego. Stała się niejako „skrzynką kontaktową” ludzi, którzy w różnych okolicznościach porozjeżdżali się „po świecie” i będąc w Krakowie mają miejsce, gdzie mogą swobodnie porozmawiać.
Od chwili powstania kabaretu motorem wszelkich poczynań jest P. Skrzynecki i grupa osób, ściśle z nim współpracujących (W. Dymny, M. Obłoński, M. Święcicki, L. Długosz, E. Demarczyk, K. Zachwatowicz i in.). długoletnie przebywanie tych ludzi ze sobą, wspólne dyskusje nad programami (które zawsze w krzywym zwierciadle napastliwej satyry odbijały naszą rzeczywistość), bezkarność w przemycaniu treści antysocjalistycznych, doprowadziły do tego, iż u samych wykonawców, jak i u publiczności powstało błędne przekonanie, że proponowany model rozrywki jest unikalny, a przez to niezbędny i konieczny. Stworzony został mit, oparty na zdobytej niegdyś sławie (a obecnie nie mający pokrycia), że wszystkie spektakle „Piwnicy…” prezentują bardzo wysoki poziom artystyczny […].
W roku bieżącym mija 20-lecie od założenia kabaretu „Piwnica pod Baranami”. Kabaretu, który przeszedł ewolucję od kabaretu o charakterze rozrywkowym do kabaretu politycznego, nasyconego napastliwymi treściami i ustawionego zdecydowanie wrogo do naszej rzeczywistości. […]
Autorzy (A. Warchał i W. Dymny) przygotowują również nowe krytyczne teksty kabaretowe m.in. nt. stanu państwa, funkcjonowania gospodarki, ekonomiki itp., które mają być przez nich zaprezentowane w najbliższym czasie w programach Piwnicy.
Z tych względów proponujemy ograniczenie jubileuszu „Piwnicy” do imprez niezbędnych.
Kraków, 18 sierpnia
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Dokonane ustalenia i przeprowadzone rozpoznanie operacyjne w czasie realizowania sprawy nie potwierdziły faktu rozpowszechniania przez figuranta wrogiej literatury bezdebitowej, jednak prowadzona przez niego negatywna, antyradziecka działalność oraz „popularność” w środowisku studenckim stanowiła podstawę do informowania na bieżąco o powyższym władz politycznych. Pozwalało to w znacznym stopniu ograniczać jego wystąpienia negatywne, także wpływ na środowisko artystyczne, a szczególnie na młodzież akademicką. […]
Z uwagi na kontrowersyjną i antyradziecką działalność w kabarecie Piotr Skrzynecki będzie nadal kontrolowany operacyjnie w ramach sprawy obiektowej krypt. „Parawan”.
W wyniku naszej inspiracji ograniczono występy zespołu Piwnicy do jego stałej siedziby tj. KDK – Pałacu pod Baranami. Także pod wpływem naszych sugestii dopuszczono w ostatnim okresie tylko do uroczystości niezbędnych, zorganizowanych z okazji 20-lecia działalności kabaretu […].
Dokonane rozpoznania w prowadzonej sprawie stanowią dobrą bazę wyjściową do prowadzenia dalszej kontroli członków kabaretu i podejmowania działalności profilaktycznej w ramach sprawy obiektowej.
Kraków, 21 października
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Dobra muzyka, dowcipne, pozbawione aluzji teksty i nadzwyczaj kulturalna konferansjerka P[iotra] Skrzyneckiego złożyły się na udaną imprezę. Jedynym czarnym akcentem – tak w ocenie, jak i w sensie gatunku prezentowanego (tzw. czarny humor) był występ Andrzeja Warchała. Wymieniony wygłosił tekst „satyryczny” własny, zatytułowany „Zapora”, a traktujący o sposobie budowy zapór w PRL przy użyciu żywych ludzi zastępujących materiał budowlany jako surowiec. Nadto tekst ten zawierał cały szereg akcentów i podtekstów skierowanych przeciwko Partii, Rządowi i Służbie Bezpieczeństwa, a wygłoszony został przy użyciu rekwizytu, jakim była składana trybuna wykonana z płótna w kolorze czerwonym. […]
Podobny wydźwięk miał drugi z zaprezentowanych tekstów Warchała zatytułowany „Delegacja”, przedstawiający w sposób niewybredny wizytę delegacji rządowej: prezydent, premier i minister spraw wewnętrznych w zaprzyjaźnionym kraju. Z tekstu jednoznacznie wynikało, iż chodzi o polską delegację partyjno-rządową, przebywającą w ZSRR […]. Podczas wygłaszania tekstów, za stojącym przy „mównicy” Warchałem znajdowali się aktorzy-wykonawcy […] ubrani w płaszcze, kapelusze nasunięte na oczy i ciemne okulary, z rękami w kieszeniach – z minami i w pozach, w jakich najczęściej przedstawia się w kiepskich kryminałach tzw. smutnych panów, tym razem była to jawna aluzja pod adresem organów SB. […]
W[iesław] Dymny przedstawił satyryczny tekst oscylujący wokół spraw chińskich, jednakże pod płaszczykiem Chin i zaistniałej tam sytuacji społeczno-politycznej można było odnaleźć sugestie i aluzje odnoszące się do sytuacji w kraju.
Monolog ten zatytułowany „Mao” dedykowany był tow. Tadeuszowi Ryłce z KK PZPR. Nadto W. Dymny wygłosił jeszcze kilka znanych i ogranych anegdotek, typu „… Prusaki tępimy przy pomocy Francuzów, Francuzów przy pomocy Niemców, Niemców przy pomocy moskali, moskali…” itp. oceniając teksty Dymnego, należy stwierdzić, iż pomimo pewnego ładunku aluzji pod adresem polityki wewnętrznej Partii i Rządu, w zasadzie nieszkodliwych i opartych głównie na humorze werbalnym i sytuacyjnym, były one dowcipne, dobrze i ze smakiem zagrane.
Nie można tego samego powiedzieć o następnym występie A. Warchała, który przedstawił tekst, nie dedykowany, traktujący o brygadzie robotników otrzymujących posiłki regeneracyjne. […]
Tekst ten, wygłoszony, a właściwie wybełkotany przez A. Warchała z zaimprowizowanej czerwonej trybuny wzbudził wśród widowni mieszane reakcje. Od spontanicznego aplauzu do komentarzy podkreślających niesmak i niezadowolenie. […]
Z generalnym aplauzem spotykały się wszystkie bodaj najmniejsze aluzje dotyczące ZSRR, z nieco mniejszym aluzje polityczne, lecz poza aplauzem wyrażonym oklaskami, nie budziło to żadnych innych reakcji. Generalnie można ocenić koncert galowy jako imprezę udaną (poza A. Warchałem) eksponującą tym razem swoje atuty artystyczne.
Kraków, 11–12 listopada
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
W dniu 19.03.1977 o godz. 23.00 odbyła się w KDK „Pod Baranami” nowa premiera Kabaretu „Piwnica” pod tytułem: Tu nie chodzi o Mozarta ani o Chopina wg tekstów W[itolda] Gombrowicza w układzie Andrzeja Maja z muzyką Zygmunta Koniecznego. Treść i wymowę zaprezentowanego programu można sprowadzić do szaleńczego happeningu, połączonego z obłędnym tańcem, a mającego przedstawiać sztukę i kulturę polską. Program zawierał wiele treści krytycznych pod adresem „Sztuki polskiej” oraz czasem nawet nie kamuflowanych aluzji politycznych. Np. „dla ludzi jest cukier na kartki, a dla koni w kostkach” czy też wyliczanka: „nie ma masła, nie ma serka, nie będzie też Gierka” itp.
W[iesław] Dymny wygłosił tekst, który zaczynał się od sformułowania „Jestem Mojżesz, chcę Polskę wyzwolić z niewoli, musimy zatem wybrać bohatera. Wybierzmy bohatera – a to zawsze błazen, świadomy błazen, jestem błaznem, a więc jestem niebezpieczny”. I dalej: „Cała polska sztuka to śmietnisko, rzuciliśmy wszystko co polskie na śmietnisko, nie ma polskiej sztuki”.
Kraków, 21 marca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
W dniu wczorajszym, tak jak uzgodniliśmy, spotkałem się u siebie w domu z Andrzejem Warchałem, który przyszedł do mnie z Janem Kantym Pawluśkiewiczem. […]
[Andrzej Warchał] Ma zamiar wyjechać do Francji [na festiwal filmowy], ale obawia się, czy dostanie paszport, gdyż zbyt miał pecha i „wychylał się”, uważa, że to, co robi, robi słusznie, gdyż jego teksty otwierają ludziom oczy na wiele spraw. Powiedział, że UB chodziło za nim, „a i tak mu nic nie zrobili i nie mogą zrobić”. Ma ochotę wynieść się z Krakowa do Warszawy, ale nie może rozstać się z Piwnicą. Stwierdził, że przynajmniej Piwnica daje możliwość wypowiedzenia się.
Ostatnio przez aktorkę Wiśniewską nawiązał kontakt z wicekonsulem francuskim w Krakowie. A. W. często u niego bywa prywatnie i sądzi, że poprzez ten kontakt Piwnica stanie się głośna poza granicami kraju. Obiecał także (wicekonsul), że teksty prezentowane przez Piwnicę pójdą w prasie francuskiej. A. W. ma przynieść na następne spotkanie nagranie swoich tekstów, m.in. tych, których Piotr Skrzynecki nie pozwolił puścić w Piwnicy […].
Ode mnie Andrzej Warchał poszedł na spotkanie autorskie do klubu „Pod Jaszczurami”. Stwierdził, że „trzeba wychowywać studentów, bo jest to siła, z którą należy się liczyć”.
Kraków, 21–22 marca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Wracając do zajść mających miejsce podczas tegorocznych Juwenalii [15 maja 1977], uważam, że należy zwrócić baczniejszą uwagę na środowisko kulturalne Krakowa, a przede wszystkim skupione wokół aktorów „Piwnica”.
Już kilka lat temu zwrócili oni na siebie uwagę społeczeństwa, nie tylko krakowskiego, swą, jak tłumaczono, odważną postawą, niezaangażowaną krytyką i obiektywizmem. Udział aktorów „Piwnicy” w pochodzie żałobnym, na oczach setek ludzi, każe przypuszczać, że mamy raczej do czynienia z dość sprytną i czujną organizacją, która wzięła na siebie ciężar zadania politycznego, wrogiego naszemu ustrojowi i rozłożyła jego realizację na kilka lat.
Koronkowym, destrukcyjnym działaniem inspirują w krakowskim środowisku wrogie tendencje i niekorzystny przykład […].
Kraków, 20 maja
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
„Piwnica pod Baranami”. Piotr Skrzynecki, jako orientalny czarnoksiężnik, oznajmia stłoczonej publiczności: „W Polsce można teraz mówić wszystko. Skorzystajmy z tego!”. Maryna Barfuss, Ola Maurer i Anna Szałapak śpiewają tekst listu Adriany Gierek: „Nie mam nic do ukrycia...”.
Do innej muzyki słyszymy fragmenty przemówienia Grabskiego i Olszowskiego, partyjnych twardogłowych, po czym następuje refren: „Nie oddamy władzy!”. Ostro dostało się antysemickiemu ruchowi „Grunwald”, nacjonalistycznemu pismu „Płomienie” i reżyserowi Filipskiemu, związanemu z tymi dwoma grupami. Anna Szałapak naśladuje Hankę Ordonówną i śpiewa, podstawiając słowo „partia” pod „miłość”:
Partia ci wszystko wybaczy
Smutek zamieni ci w śmiech
Partia tak świetnie tłumaczy
Zdradę, kłamstwo i grzech
Choćbyś ją przeklął w rozpaczy
Że jest okrutna i zła
Partia ci wszystko wybaczy...
Prześmiechy na temat ministerstwa sprawiedliwości i byłego premiera Jaroszewicza („Zapytajcie go, jaka jest pogoda na Krymie!”). Ktoś czyta tłumaczenie artykułu o Miłoszu z „Rudego Prava”: „Dlaczego przyznano Nagrodę Nobla temu emigrantowi, temu nieznanemu we własnym kraju mieszczaninowi?”. Jeden z aktorów recytuje tekst Wiesława Dymnego: „Dlaczego psy szczekają, a nasza karawana stoi dalej? Dlaczego na początku był chaos, i dlaczego chaos trwa do dziś?”.
Kraków, 21 lutego
Adrien Le Bihan, Gniewne Drzewo. Dziennik Krakowski 1976-1986, Kraków 1995.
Milicja zatrzymała mnie w nocy z 12 na 13 grudnia – jak z przyjęcia imieninowego Oli Maurer wracałem taksówką, wspólnie z Sylwią i Janem Kantym Pawluśkiewiczami. Oni pojechali dalej, a ja wysiadałem na Al. Krasińskiego przy budynku z numerem 26, dokładnie naprzeciwko siedziby Zarządu NSZZ Solidarność Małopolska. Wysiadając z taksówki, zobaczyłem zbiorowisko milicyjnych samochodów. Natychmiast wytrzeźwiałem i pomyślałem, że trzeba szybko powiadomić o tym ludzi z „Solidarności”. Byłem jedynie zwykłym członkiem związku, ale znałem wielu ważnych działaczy w Nowej Hucie. Przebiegłem szybko z prawego pasa jezdni na drugi i zamachałem ręką przed jadącym Alejami małym fiacikiem. Prowadzący autko zatrzymał się. wytłumaczyłem, o co chodzi i że trzeba jechać szybko do Huty, żeby ostrzec chłopaków.
Milicja zatrzymała nas dwieście metrów dalej. Wyciągnęli mnie z samochodu i suką zawieźli na komisariat przy Szerokiej. Nie wiem, co stało się z kierowcą fiacika, ja trafiłem do celi, w której już siedziało parę osób. Od znajomego milicjanta, który akurat w tym czasie miał dyżur, dowiedziałem się, że jestem aresztowany. O internowaniu dowiedzieliśmy się chyba w tym samym momencie, kiedy z głośnika radiowego usłyszeliśmy przemówienie generała [Wojciecha] Jaruzelskiego o ogłoszeniu stanu wojennego. Następnego dnia już o 8 rano, a może o 8.30, znalazłem się w więzieniu w Nowym Wiśniczu.
Kraków, 12/13 grudnia
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Jestem reżyserem filmowym pracującym w Wytwórni Filmów Animowanych. Tam też należę do Związku Zawodowego „Solidarność”, będąc zwyczajnym członkiem. Nigdy nie należałem do żadnych organizacji politycznych ani tym podobnych ugrupowań. Nigdy nie zajmowałem się żadną działalnością polityczną, ani też nikogo do takiej działalności nie namawiałem. Nie występowałem przeciwko partii jako takiej ani tym bardziej przeciwko socjalizmowi […]. Zarzucanie mi, że w obecnej sytuacji swoim postępowaniem mogę stworzyć niebezpieczeństwo dla spokoju narodowego jest nieporozumieniem, nie mającym żadnych podstaw. Występując w zasłużonym dla polskiej kultury kabarecie Piwnica pod Baranami (ostatnio w listopadzie Grand Prix na festiwalu w Arezzo), przeciwstawiałem się przez kilkanaście lat w swoich satyrycznych tekstach temu wszystkiemu, czemu od sierpnia przeciwstawiali się wszyscy bez wyjątku i jeśli jest mowa o ewentualnym wytwarzaniu napięć (a to mi w akcie internowania zarzucono), to ja przez całą swoją działalność raczej je rozładowywałem. Rozładowywałem przez śmiech, który zawsze jest uzdrowicielski, działając na zasadzie wentyla upuszczającego powietrze. Wystarczy tylko to zrozumieć, żeby uznać moją kabaretową działalność za wręcz pożyteczną i wskazaną. Tak też ostatnio, jak to można było wyczuć, odbierały to władze, przyznając nam nagrody i odznaczenia. Osobiście we wrześniu tego roku zostałem wyróżniony odznaczeniem „Zasłużonego Działacza Kultury”, a poprzednio resortową nagrodą Wiceministra Kultury i Sztuki.
W całej tej sytuacji internowanie mnie jest po prostu niepotrzebnym wyrządzeniem mi krzywdy, niesłusznym poniżeniem […].
Nowy Wiśnicz, woj. tarnowskie, 16 grudnia
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Kabaret „Piwnica”, który od 13 grudnia nie ma prawa grać, prezentuje swoje pierwsze przedstawienie w stanie wojennym w kaplicy u Dominikanów. Zbił się tam trzystuosobowy tłum. Dużo młodych, studentów. Ludzie stoją nawet w korytarzu. Jerzy Turowicz zajmuje miejsce w pierwszym rzędzie. Piotr Skrzynecki wdział czarną szatę. Ojciec dominikanin, który wita zespół, przypomina z uśmiechem, że wszystko jest dozwolone, oprócz nagich kobiet i aluzji politycznych. […]
Za witrażami krążą cienie. Leszek Wójtowicz śpiewa swoje teksty o śmierci Stalina i grobie Lenina […]. Piotr figluje i stroi sobie żarty, wykręca piruety w swej czarnej szacie, uderza w gong. Gdy spektakl dobiega końca, ojciec dominikanin prosi o modlitwę i minutę ciszy dla internowanych i skazanych. Przed rozejściem się tłum zaintonował pieśń staropolską. Piotr odprawia nas tubalnie i z sarkazmem: „A teraz idźcie do domu, jeśli możecie!”.
Kraków, 5 czerwca
Adrien le Bihan, Gniewne Drzewo. Dziennik Krakowski 1976-1986, Kraków 1995.
Przyjechałem z Krynicy do Krakowa i natychmiast wsadzono mnie do samochodu Mietka Święcickiego […]. Wydawało nam się, że z nim będziemy bezpieczni i chyba tak było, do pewnego momentu. Razem z nami do samochodu Mietka – to był jakiś zdezelowany ford – wsiadł Piotr Skrzynecki, jako główny organizator, Piotr Ferster, wówczas jeszcze młodzieniaszek, i Zbyszek Kowalski, który od kilku miesięcy nosił nazwisko swojej żony – [Zbigniew] Preisner.
Przez cały dzień jeździliśmy po Nowej Hucie, bo tutaj odbywały się rocznicowe uroczystości. […] Z Nowej Huty przejechaliśmy do Krakowa. Oczywiście po drodze forda Mietka kilkakrotnie zatrzymywała milicja, ale jakimś cudem puszczano nas dalej.
W ostatniej niemal chwili wpadliśmy na Rynek, na którym o 18 miały rozpocząć się główne uroczystości rocznicowe. Chcieliśmy zobaczyć je i jednocześnie wziąć w nich aktywny udział. […]
Kiedy rozpoczęły się uroczystości, staliśmy już z całą grupą Piwniczan w sąsiedztwie Pałacu pod Baranami. Krzyczeliśmy jak wszyscy, śpiewaliśmy wzniosłe pieśni. W pewnej chwili wjechała na Rynek, czy już tam była wcześniej, milicja i z pomocą tych swoich szczekaczek namawiała ludzi do rozejścia się. ponieważ ludzie się nie rozchodzili, więc zaczęli pałować, puszczać gazy łzawiące […].
Jak już sytuacja wyglądała beznadziejnie, uciekliśmy w ulicę Bracką i schroniliśmy się, wraz z innymi manifestantami, w sieni domu, w którym mieszkał Grzesiu Turnau. Wyszliśmy, kiedy Rynek zrobił się wolny. Piotr poszedł, bo był z kimś umówiony, a mnie Zbyszek Preisner zabrał na kolację do siebie do domu.
O godzinie 23.00 miałem ostatni pociąg do Krynicy. Ponieważ pora była późna, więc Zbyszek postanowił odprowadzić mnie na dworzec. Podszedłem do kasy, żeby kupić bilet… i w tym momencie czuję rękę na ramieniu. Ktoś odciąga mnie od kasy.
- Ach, pan Antoni, jakże nam miło – mówi. – Prosimy z nami.
To był niezbyt wysoki mężczyzna, któremu towarzyszyło dwóch tęgich, zdecydowanych osiłków. Słysząc, co się dzieje, Zbyszek rycersko rzucił się na pomoc i wtedy oni do niego: „Pana również prosimy”. Szybko, żeby nie robić zamieszania – chociaż o tej godzinie dworzec był już raczej pustawy – wyciągnięto nas przed budynek do samochodu i zawieziono na ulicę Mogilską, do siedziby Komendy Wojewódzkiej Milicji. Tam wciśnięto nas do dużej Sali, czegoś w rodzaju poczekalni. Panował tam straszliwy zaduch od gazu łzawiącego, którym przesiąknięte były ubrania zgromadzonych ludzi.
Po jakimś czasie, bez przesłuchiwania, kazano każdemu oddać sznurowadła i wszystko to, co zabiera się w takich sytuacjach, czyli ostre przedmioty, zegarki itd. Nie rozbierano nas. Cele, w których nas zamknięto, były zapchane ludźmi; w jednym pomieszczeniu przeznaczonym dla 12 osób było nas ze 30, może 40 mężczyzn. Trudno było usiąść, nie mówiąc już o położeniu się. Przez 48 godzin gadaliśmy i śpiewaliśmy patriotyczne pieśni m.in. „Hymn Solidarności”.
Kraków, 31 sierpnia
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Od sierpnia 1980 na terenie zabezpieczanego operacyjnie w ramach sprawy „Arlekin” teatru Starego w Krakowie zaczęto notować symptomy negatywnej wobec polityki władz postawy Krystyny Zachwatowicz-Wajda, c. Jana i Marii […] z uzyskanych ostatnio przez TW „Kapitan” informacji wynika, że aktywność wymienionej zaczęła stawać się coraz bardziej negatywna. Inicjuje ona dyskusje i komentarze nieprzychylne w stosunku do polityki Partii i władz, zwłaszcza w dziedzinie kulturalnej. W/w posiada znaczny autorytet. […] Niebagatelną rolę na jej pozycję w teatrze odgrywa fakt, że jest żoną Andrzeja Wajdy – reżysera znanego z opozycyjnych poglądów i przekonań […].
Miarą postawy w/w było podpisanie petycji opracowanej przez Jacka Kuronia, która miała być skierowana do Sejmowej Komisji Wymiaru Sprawiedliwości jako protest przeciwko rzekomemu łamaniu procedury prawnej podczas procesu „gdańskiego” przeciwko A[damowi] Michnikowi, W[ładysławowi] Frasyniukowi i B[ogdanowi] Lisowi.
W wyniku przeprowadzonych czynności operacyjnych […] i działań w środowisku aktorskim, zmierzających do obniżenia autorytetu w/w, odnotowano w ostatnim okresie czasu znaczne obniżenie aktywności figurantki.
W jej wypowiedziach na forum zespołu nie notuje się negatywnych akcentów. […] Biorąc pod uwagę zmianę uzewnętrznionej jej pierwotnej postawy i działalności oraz fakt jej długotrwałej nieobecności w Krakowie postanawia się kwestionariusz zakończyć. Będzie nadal poddawana kontroli w ramach prowadzonej sprawy obiektowej krypt. „Arlekin”.
Kraków, 28 stycznia
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Spektakl odbywa się niedaleko Wisły, w sali muzeum episkopalnego. Udaje nam się wejść bez biletów, dzięki Marynie Barfuss, Oli Maurer i Piotrowi Skrzyneckiemu. Wielu ludzi zostało na zewnątrz. Duchowni są bardzo czujni. Piotr włożył swoją najpiękniejszą pelerynę. Scena jest bardzo mała. W pierwszym rzędzie siedzi jakiś duchowny, widzimy tylko jego plecy. Chwilę przed rozpoczęciem przedstawienia ktoś, wymieniwszy z Piotrem dowcipy polityczne porównujące zasługi Krakowa i Warszawy, ogłosił „Jest tu ksiądz Popiełuszko!”. Natychmiast wznoszą się długie owacje i oklaski. Ksiądz wstał, odwrócił się z uśmiechem, pozdrowił zebranych i podziękował ruchem głowy, po czym usiadł. Przedstawienie zaczęło się w wyjątkowym podnieceniu. Wysłuchałem znów piosenek, które słyszałem już w Krakowie u Dominikanów w czerwcu 1982 roku. Nie ma Haliny Wyrodek, ale jest piękne trio zuchwałych demonów: Anna Szałapak, Ola i Maryna. W skeczu o przyszłych wyborach do rad narodowych człowiek w łachmanach czołga się przed dobrze ubraną postacią, podającą mu kiełbasę na wędce. Jeden z aktorów doskonale imituje Ewę Demarczyk, byłą divę kabaretu. Inny wyśpiewuje milicyjne przejścia Piotra, „syna Mariana”. Kilkakrotne bisy piosenek. Pod koniec spektaklu z ostatniego rzędu, cudem jakby wyrósł bukiet biało-czerwonych kwiatów i przewędrował z rąk do rąk na scenę, aż do kruchej sylwetki księdza Popiełuszki, który dołączył do sław kabaretu, milcząco udzielając im błogosławieństwa – wszystko to jak gdyby po to, by opanować tę szczególną, bo wykradzioną wrogowi radość, której fala zalała widownię, i przed opuszczeniem sali powierzyć ją ludziom bardziej widocznym, którzy na zewnątrz będą musieli przekazać ją innym.
Warszawa, 12 czerwca
Adrien le Bihan, Gniewne Drzewo. Dziennik Krakowski 1976-1986, Kraków 1995.